[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bieganie za dobry sposób na zdobycie pieniędzy. Zaczęła
trenować z nadzieją, że rok po wypadku odzyska formę.
Odniosła kilka zwycięstw na poziomie spartakiad
uczelnianych i została zaproszona do udziału w zawodach
profesjonalistów. Wróciła z kilkoma nagrodami i zdała sobie
sprawę, że to może być szansa na spłatę długu. Potem
zainteresował się nią Ben Shaw, opuściła Radford i mogła
wysłać większość pieniędzy, które była winna Whitowi, do
Maine. Zamieszkała w obozie treningowym Shawa.
Zawodników traktowano tam jak konie wyścigowe,
zapewniając warunki do utrzymywania formy i przestrzegania
diety. Reżim obozowy nudził Kipling. Akceptowała go
wyłącznie ze względu na spodziewane pieniądze. Tak więc nie
mogła teraz narzekać, jeśli Ben Shaw, patrząc na nią, widział
tylko zródło dochodów i oczekiwał, że będzie się
zachowywała jak cyrkowe zwierzę.
Musiała sobie przypomnieć, po co jej te pieniądze, choć to
nie było łatwe. Whit Delaney nigdy nie zrealizował
pierwszego czeku, który wysłała. Kiedy nadała je przekazem
poleconym, podarł go i odesłał podarty. W końcu poczekała,
aż jego ojciec wybierał się do Maine, i wręczyła mu gotówkę
z prośbą o oddanie synowi. Pieniądze wróciły do niej w
formie popiołu w kopercie. Wtedy uświadomiła sobie, że
cokolwiek ten człowiek do niej czuł, zamieniło się w
nienawiść.
Sama nie potrafiła się na to zdobyć. Próbowała go
znienawidzić, lecz zbyt wiele dobrych wspomnień łączyło się
z jego osobą. Starała się o nim zapomnieć, lecz przeszkadzały
w tym listy Abby. Chciała wymazać go ze świadomości,
spotykając się z innymi mężczyznami, lecz żaden jej nie
odpowiadał. Opuściła Maine, kochając Whita i nic nie mogło
tego zmienić. Z upływem czasu ból stawał się silniejszy.
Zrezygnowana pomyślała o wywiadach prasowych i
przebrała się w sukienkę bez rękawów dostarczoną przez
Shawa. Usiadła, poddając się zabiegom kosmetyczki, która nie
wiadomo skąd pojawiła się w hotelowym pokoju. Menedżer
był zadowolony z rezultatów. Zauważył nawet, iż Kip
przypomina młodą Audrey Hepburn.
Konferencja prasowa miała odbyć się na dole w jednej z
bankietowych sal hotelu. Shaw i Adams pouczyli Kipling, jak
odpowiadać na pytania związane z karierą sportową, a potem
przeszli do spraw życia osobistego.
- Nie masz chłopaka? - spytał Adams. - Nie.
- Twoi rodzice nie żyją, prawda? Kip przytaknęła.
- Kim byli, gdzie mieszkali?
- Czy to nie wszystko jedno? Byli biegaczami. Mama
zdobyła brązowy medal na mistrzostwach świata.
Shaw tylko się uśmiechnął.
- Czemu, u licha, nic wcześniej nic mówiłaś? To będzie
świetna historia, prawda, Jeff?
Adams skinął głową.
- Na co umarła twoja matka? - spytał.
- A co to ma do rzeczy?
- Przecież nie chcesz, by gazety pisały o tym
niewłaściwie?
- Na raka żołądka - odrzekła.
- W porządku. - Shaw rozważał komercyjną wartość
informacji. - A kto cię wychowywał?
- Ojciec.
- Też był biegaczem?
Kip pożałowała, że nie trzymała języka za zębami. - Tak.
- Medalistą?
- Srebrnym. Na mistrzostwach Wspólnoty Brytyjskiej.
Shaw z satysfakcją pokiwał głową.
- Na co umarł?
- Na jakąś chorobę - odparła, czując, że się czerwieni.
- Jaką? - Menedżer zaczął podejrzewać, że dziewczyna
coś ukrywa.
- Na dolegliwości wątroby.
- Marskość? - dopytywał się. Mimo że patrzyła w bok.
odgadł to, co chciał. - Zwietnie! Był pijakiem - mruknął. - Co
z tym zrobimy, Jeff?
- Albo to ukryjemy, albo zneutralizujemy.
W głowie Kip wirowało słowo pijak". W końcu to był jej
ojciec. Wreszcie odezwała się:
- A może po prostu zapomnimy o całej sprawie? Miała
ochotę uciec stąd. lecz Ben Shaw zastąpił jej drogę.
- Dokąd się wybierasz? - spytał. - Za dziesięć minut
zaczyna się konferencja.
- Oczekujesz, że do tej pory zmienię się w inną osobę?
- Nie igraj ze mną.
- Obmyślę wszystko, Ben - odezwał się Jeff. - Obrócimy
to na naszą korzyść.
- Jak chcesz to zrobić?
- Dziś to nawet modne - ciągnął Jeff. - Sławy mają
traumatyczne dzieciństwo.
- Nie jestem żadną sławą - zaprotestowała Kipling, lecz
została zignorowana.
- To mogłoby być niezłe. Pracowałoby na nas - zgodził
się Ben. - Przeżyła dzieciństwo w biedzie i wśród złorzeczeń,
marząc o bieganiu dla ojczyzny.
- Nikt mi nie złorzeczył - zaprotestowała Kip. - Nie
możene tak powiedzieć.
- Dlaczego? - Shaw wzruszył ramionami. - Twój ojciec
nie zaprzeczy.
Adams uśmiechnął się, doceniając szczególne poczucie
humoru Bena Shawa. On również nie dbał o prawdę czy
ludzką reputację. Kipling dopiero teraz uświadomiła sobie, że
cena jest a wysoka.
- Nie zrobię tego - rzekła.
- Nic masz wyboru. - Ben chwycił ją za ramie, nim
zdążyła prześliznąć się ku drzwiom. - Jeśli nie wierzysz,
przeczytaj kontrakt... Jeff! - Skinął na agenta, który stanął z
drugiej strony, i obaj poprowadzili dziewczynę do windy.
Kip czuła narastającą panikę. Miała wrażenie, że została
porwana, ale to było śmieszne. Rzeczywiście podpisała
kontrakt i teraz stanowiła część tego cyrku. Musiała się z tym
pogodzić albo... pozostawała ucieczka. Ta myśl zrodziła się w
jej głowie, gdy winda osiągnęła parter i wysiedli. Rozejrzała
się i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Zatrzymała się
zaszokowana.
W hotelowym holu obok windy siedział Whit Delaney.
Gdy ją zobaczył, podniósł się z miejsca. Przez moment
dziewczyna sądziła, iż ma halucynacje. Mężczyzna wyglądał
inaczej w garniturze i koszuli z krawatem, lecz miał tę samą
przystojną twarz i błękitne oczy. Wcale nie wyglądał na
zaskoczonego, więc zrozumiała, że na nią czekał. Ben Shaw
chciał ją pociągnąć do sali bankietowej, lecz się nie poruszyła.
- Chodzmy, nie możesz kazać prasie czekać - rzekł, lecz
Kip go nie słuchała.
Nie widziała nikogo poza mężczyzną zbliżającym się w jej
kierunku. Minął rok, a serce biło jej tak samo mocno na widok
Whita Delaneya,
- Kipling - wypowiedział jej imię i było to jak pieszczota.
Nie mogła wymówić słowa. Próbowała zapanować nad
miotającymi nią emocjami. Nie wiedziała, czy jest
rozgniewana, czy szczęśliwa. Czemu wrócił? Po to by znowu
złamać jej serce?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]